Z wystąpienia na wystąpienie prezydent Duda rozpędza się coraz bardziej. Kiedy rano mówi, że „albo to dziady albo mieli jakiś udział w tym, że z Polski wypływało 50 mld VAT rocznie
Zdjęcia z młodości znanych par zawsze wywołują szum w mediach społecznościowych. Jedna z nich została pokazana na fotografiach sprzed 20 lat. Wielu ludzi na pierwszy rzut oka nie potrafi rozpoznać kim są przedstawieni młodzieńcy. Powiedzielibyście, że to Agata Duda i jej małżonek Andrzej? Co więcej, na jaw wyszedł zaskakujący sekret pierwszej Duda wielokrotnie był przedstawiany na zdjęciach z młodości. Często sam decydował się na ich publikację, jednak jego małżonka Agata nie robi tego w zasadzie nigdy. Nic dziwnego, że owa fotografia wywołała tak wielkie zdziwienie w oczach Polaków. Agata Duda na zdjęciu sprzed 20 latPrezydent należy do grona znanych osób, które z chęcią dzielą się z Polakami swoją przeszłością i archiwalnymi zdjęciami. Robił to już niejednokrotnie, a po raz ostatni miał ku temu okazję we środę, 26 maja podczas Dnia kanale YouTube Andrzeja Dudy pojawiło się wideo, w którym dziękował swojej mamie za wszystkie okazane trudy oraz doprowadzenie go do miejsca, gdzie znajduje się obecnie. Na oficjalnej stronie internetowej prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej opublikowano specjalne życzenia od pierwszej pary dla wszystkich matek w naszym kraju. Zawarto w nich wiele ciepłych słów o kobietach, wychowujących swoje dzieci. Pozostała część artykułu pod materiałem wideo:Opublikowane nagranie przedstawia nie tylko młodego Andrzeja Dudę, ale również jego małżonkę Agatę. Jest to o tyle zaskakujące, gdyż wcześniej nie mieliśmy okazji często oglądać pierwszej damy w czasach prezydencka poznała się jeszcze w czasach licealnych, mając niespełna dwadzieścia lat. To właśnie wtedy prawdopodobnie została wykonana owa fotografia. Agata Duda do złudzenia przypomina na zdjęciu swoją córkę Kingę. Sekret Agaty Dudy wyszedł na jawJakiś czas temu tygodnik „Rewia” poinformował o ciekawym sekrecie, który skrywała przed milionami Polaków Agata Duda. Mowa tutaj o samodzielnym doborze ubioru i braku korzystania z pomocy stylistek. – Prezydentowa ubiera się sama. Co więcej, jest w tym względzie bardzo oszczędna i wcale nie wydaje fortuny na kreacje! Śledzi bieżące trendy w modzie, czyta zagraniczne magazyny, obserwuje pokazy i stawia tylko na polskie marki – czytamy w „Rewii”.Kiedy większość pierwszych dam ma przygotowywane ubiory pod nadzorem najlepszych w swoich krajach, tak małżonka Andrzeja Dudy stawia na własną wizję wideo: Andrzej Duda opublikował na YouTube wideo z okazji Dnia Matki. Artykuły polecane przez redakcję Lelum:Nikt nie spodziewał się jej śmierci. Nie żyje 30-letnia gwiazda kinaNa szkole śp. 11-letniego Sebastianka przed pogrzebem zawisła kartka. Zawiera wzruszającą treśćBrzozowski potwierdził wspaniałą wiadomość. Muzyk będzie prowadzącym programu TVP Źródło:
Prezydent Andrzej Duda spotkał się w Kijowie z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim. Wcześniej polski przywódca wygłosił orędzie przed Radą Najwyższą Ukrainy. - Tylko Ukraina ma

Anna Gronczewska Paweł Kuzik z Łodzi od ponad roku szyje dla żony prezydenta Rzeczpospolitej Polski Agaty Kronhauser - Dudy. Pierwsza dama zamawia z jego kolekcji po kilka, kilkanaście pozycji. Paweł Kuzik twierdzi, że jest wymagającą klientką i wie czego chce. I właśnie dlatego tak dobrze się z nią pracuje. To, że w szytych i projektowanych przez pana sukienkach chodzi pierwsza dama, zmieniło pana życie? Na pewno. Jestem bardziej rozpoznawalny. Ludzie interesują się moimi ubraniami. To na pewno jest ogromny plus. Oczywiście wraz ze wzrostem zainteresowania moją osobą zamówień też jest więcej. Przychodzą klientki i mówią, że chcą wyglądać jak pani prezydentowa? Nie chcą wyglądać jak ona, ale podoba się im to, jak się dama jest wymagającą klientką? Jej albo się coś podoba, albo nie. Tu nie ma dyskusji. Wie, czego chce, jest zdecydowana. To ułatwia pracę. Mam wymiary pierwszej damy, bywa jednak, że zamawia gotowe rzeczy. Czasami muszę coś delikatnie dopasować. Ale zdarza się, że muszę coś konkretnie dla niej uszyć. Wszystko zależy od fasonu. Wybierając kreację, żona prezydenta musi kierować się protokołem dyplomatycznym. Gdy prezydent obejmuje swój urząd, jego żona musi zadeklarować, w jaki sposób będzie się ubierać i potem trzymać się tej linii. Spódnica nie może mieć mniej niż 64 centymetry długości. Musi więc zakrywać kolana. Suknie nie powinny mieć na przykład zbyt wyzywającego dekoltu. Agata Kornhauser-Duda przyjeżdża do pana pracowni czy umawiacie się internetowo?Jesteśmy przeważnie w kontakcie e-mailowym. Pani prezydentowa była u mnie tylko raz, na początku naszej współpracy. Teraz już nie musi przyjeżdżać, praktycznie rozumiemy się bez słów. Poza tym pierwsza dama jest bardzo zajęta. Działa w tle, nie wszyscy o tym wiedzą, ale robi wiele pan tę pierwszą wizytę? Oczywiście! Dostałem e-maila z Kancelarii Prezydenta RP. Początkowo myślałem, że ktoś zrobił mi żart i chce mnie „wkręcić” w dowcipną historię. Kilka razy czytałem tę wiadomość i okazało się, że to nie żart ani sen. W e-mailu zapytano mnie, gdzie można zobaczyć moją kolekcję, przymierzyć wybrane sukienki i czy można się ze mną umówić. Okazało się, że w internecie moje sukienki znalazła Kinga Duda, ale spodobały się też jej mamie. Pewnego dnia pod dom zajechały trzy samochody Biura Ochrony Rządu. Wszystko sprawdzali. Weszli do domu, do mojej pracowni. Kinga Duda przyjechała do Wiskitna z panią, która zajmuje się wizerunkiem w Kancelarii Prezydenta RP. Kinga wybrała sobie sukienkę na „połowinki”. Kupiła też wtedy kilka innych sukienek na różne wydarzenia, które miały mieć miejsce w Pałacu Prezydenckim. Nie szyłem dla niej specjalnie, wybrała rzeczy z kolekcji. Wybrała sukienki klasyczne, niewyzywające, ponadczasowe. Podczas tej wizyty pani od wizerunku z Kancelarii Prezydenta RP wybrała też kilka rzeczy dla żony prezydenta. Część się spodobała i została kupiona. Potem odwiedziła mnie pierwsza dama. Córka pary prezydenckiej też się u pana regularnie ubiera? Ona ma bardziej odważny styl, aczkolwiek też klasyczny. Ostatnio nie zamawiała u mnie niczego, ale myślę, że wróci. Teraz mam nową kolekcję, którą przygotowałem na wyjazd do Tajlandii. Reprezentowałem tam Polskę na Fashion Week. W trakcie trwającego tam Święta Jedwabiu organizowany jest Tydzień Mody. Zaprezentowałem nową kolekcję wykonaną ze stuprocentowego jedwabiu tajskiego. To specyficzny jedwab, dość gruby i sztywny. Liczę, że Kinga wybierze coś właśnie z tej kolekcji. Dlaczego? Ona bardzo lubi ubrania ze sztywnych materiałów. Ten tajski jedwab właśnie taki jest, a oferta z tajskiej kolekcji jest duża. Ile strojów rocznie zamawia u pana pierwsza dama? Różnie. Przygotowuję kolekcje na wiosnę, lato, jesień, zimę. Wybiera sobie coś z tego. Czasami to kilka rzeczy, czasami kilkanaście. Muszę zaznaczyć, że pani prezydentowa stara się promować polskich projektantów i korzysta nie tylko z moich usług. Szyją dla niej projektanci z Warszawy, ale też z innych części kraju. Wielu jest mniej znanych. Dzięki pierwszej damie zmieniła się pana pozycja w środowisku projektantów?Nikt się do tego nie przyzna, ale wielu projektantów chciałoby być na moim miejscu. Da się to odczuć po relacjach, jakie miałem wcześniej z nimi, a jakie mam dzisiaj. Nadal szyje i projektuje pan sam, czy ma już pracowników? Póki co wszystko robię sam. Trudno znaleźć odpowiednich pracowników. Zwłaszcza w branży odzieżowej. Brakuje specjalistów, krawców, konstruktorów. Jeżeli kogoś przyjąłbym, to musiałbym zostawić swoją pracę i poświęcić czas na naukę drugiej osoby. Można powiedzieć, że wykonuję pracę jedenastu ludzi! Projektuję, kroję, szyję, prasuję, a nawet wysyłam paczki z moimi sukienkami. Pracownię mam w domu, ale sukienki, płaszcze i inne stroje sprzedaję poprzez sklepy internetowe. I nikt nie zrobi tego tak, jak pan by chciał... Mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych, ale tu się trochę z tym nie zgodzę. Ile lat pracuje pan na własną rękę? Szyć zacząłem jako nastolatek. Oglądałem Fashion TV i bardzo mnie to inspirowało. Po liceum poszedłem na studia związane z modą. Studiowałem zaocznie, bo musiałem pogodzić naukę z pracą. Szycia nauczyłem się sam. Pierwsze lekcje dawała mi babcia, z zawodu krawcowa. Jednak potem, gdy dowiedziała się, że swoje życie chcę związać z projektowaniem mody i krawiectwem, była bardzo temu przeciwna. W branży jestem od 11 lat, swoją firmę otworzyłem w 2012 roku. Kupiłem maszyny, stół do krojenia. I zacząłem projektować, a potem szyć. Gdzie pan zdobywał doświadczenie? Były to mniejsze firmy odzieżowe, gdzie nauczyłem się wielu technicznych rzeczy. Pracowałem też u Teresy Kopias, wiele u niej zyskałem, bo trafiłem tam na zespół ludzi, którzy zechcieli się podzielić swoją wiedzą. Dzięki temu mogę być tu i dopiero zaczął pan zbierać owoce? Na to wygląda. Ludzie, którzy mnie znają, mówią, że zapracowałem sobie na to. Nie chciałbym oceniać sam siebie, ale na pewno zawodowo czuję się spełniony. Nie musi się pan martwić, z czego opłacić ZUS, podatki... Cały czas trzeba mieć to na uwadze. I walczyć o utrzymanie się na rynku. Trzeba przygotować kolekcję na nowy sezon. Należy na to zaplanować spory budżet. Jeśli nie przygotuję jej porządnie, to nie zarobię na następny sezon. Nie można być tylko raz na świeczniku, ale należy wykazywać się co pół roku. Od kolejnej kolekcji zależy, czy będzie z czego żyć przez następne sześć miesięcy. Cały czas staram się walczyć z mitem, że ubrania pochodzące od projektanta muszą być bardzo drogie. U mnie kupi się suknię za 200-300 złotych, choć są i droższe. Ale nie zapłaci się u mnie więcej niż w „sieciówkach”. Poza tym zapewniam unikalny produkt i lepszej jakości. Biznes odzieżowy to trudna branża? Mamy dużą konkurencję ze strony dalekowschodnich koncernów. Dużą rolę odgrywa tu jedwabny szlak, którym docierają do nas tanie ubrania. Cierpią na tym polscy producenci. Nie są w stanie konkurować cenowo. Trudno się przebić? Z jednej strony ciężko się przebić, bo jest duża konkurencja. A do tego trudno się dziś dorobić. Ceny ubrań w hurcie są tak niskie, że na przełomie roku pozamykało się wiele szwalni. Nie wytrzymują konkurencji. Problemem są niskie ceny, ale też brak wykwalifikowanych pan dla pierwszej damy, ubiera pan też celebrytów? Sprawa celebrytów to bardzo ciężki temat. Dzisiaj mają wymagania, którym nie można sprostać. Dlaczego?Są tacy, którzy żądają pieniędzy za założenie rzeczy projektanta. Miałem przypadki, że ktoś napisał, że za określoną sumę założy moje ubranie na jakiejś uroczystości. Oprócz tego miałem podarować celebrytce kreację, w której chciała wystąpić. Przystaje pan na takie propozycje? Nie działam w ten sposób. To, że takie propozycje mają miejsce, to wina środowiska projektantów, które „rozpuściło” celebrytów pod tym względem. Ja z tą polityką się nie zgadzam. Uważam, że jeśli ktoś dostaje coś za darmo, to tego nie szanuje. Sam wykonuję wszystkie prace, więc nie mogę sobie pozwolić na takie prezenty. Ale to też rodzaj reklamy? Przyznam, że tak bardzo nie przekłada się to na zainteresowanie klientek. Ludzie wyobrażają sobie, że celebryci utrzymują te duże marki, ciągną je marketingowo. Generalnie tak nie jest. Firmy odzieżowe i projektantów utrzymują zwykłe polskie kobiety. To one kupują nasze może gdyby nie celebryci, to te zwykłe polskie kobiety nie znałyby projektantów? U nas problem polega na tym, że nawet jeśli celebryta założy kreację konkretnego projektanta, to nie ma w mediach informacji na ten temat. W Stanach Zjednoczonych, podczas ważnych uroczystości, gdy są robione zdjęcia celebrytom, to dziennikarze od razu pytają o nazwisko projektanta, który szył kreację. U nas celebryta ogrzeje się w blasku fleszy, a projektant co najwyżej może wziąć sobie to zdjęcie. W niektórych „sieciówkach” pojawiają się stroje znanych projektantów. To nowy kierunek w modzie? Podejrzewam, że to jedynie chwyt marketingowy mający przyciągnąć klientów. Czy to dobre dla projektantów? Nie wiem. Przyznam, że nie wyobrażam sobie sytuacji, w której projektuję coś, a potem jest to sprzedawane w markecie pod moim nazwiskiem. Inni zgodzili się na to. Wydaje mi się, że to strzał w stopę. Dwa lata temu jeden z projektantów zrobił coś takiego. W środowisku nie było to komentowane najlepiej. Na pewno jednak moda od projektantów jest teraz bliżej zwykłych ludzi niż kiedyś. Nie jest aż tak droga i bardziej dostępna dla zwykłego klienta. Polki dobrze się ubierają?Od kilku lat powtarzam, że są coraz bardziej świadome wyglądu, mody, trendów. Naprawdę są ubrane dobrze. Poza tym Polki są pięknymi kobietami. W połączeniu z dobrze dobrą stylizacją uzyskuje się znakomity efekt. Najlepiej ubierają się z reguły kobiety mieszkające w dużych miastach, w tym w Łodzi. W co teraz najchętniej ubierają się Polki, jaki styl obowiązuje? Jeśli chodzi o style, to jest miszmasz, dowolność pod każdym względem. Wielka swoboda! W dzisiejszych czasach trendy wyznaczają tkaniny i znajdujące się na nich wzory. Na przykład w tym roku bardzo modne będą plisowania i marszczenia. Jeśli chodzi o wzornictwo tkaninowe, to modny będzie motyw łańcuszków, klamerek, pasków. Nazywam to trendem à la Versace. Te wzory pojawiają się na różnych częściach garderoby. Na przykład na bluzkach. Można ją założyć pod żakiet, iść do pracy i być trendy. Wróćmy jednak do tych celebrytów, szyje pan dla Miss Polonii? Jeszcze nie, ale miałem styczność z naszą Miss Polonia 2018 podczas pobytu w Tajlandii. Nosiła kilka moich rzeczy. Bardzo się jej podobały moje projekty. Zrobiliśmy zdjęcia. Pracował pan też w Dubaju...Pracowałem tam w polsko-arabskiej firmie. Trochę pomieszkiwałem w Dubaju, ale bardziej krążyłem między Polską a Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi. Podczas tej pracy nabyłem sporego doświadczenia. W Dubaju szył i projektował pan dla tamtejszego rynku. Jakimi klientami są Arabki? Na co dzień chodzą w hidżabach, ale w domu, na przyjęcia poza granicami kraju mogą zakładać zachodnie stroje. Najbardziej podobają się im bogato zdobione suknie. Im bogaciej, tym lepiej. Sukienki są ozdobione kryształami Swarovskiego, złotymi haftami, uszyte z tkanin najwyższej klasy, z ręcznie robionymi aplikacjami. Mogą sobie pozwolić na takie suknie, bo zwykle mają bogatych mężów. Takie sukienki kosztują tysiące dolarów. Podobno projektował pan nawet suknię ślubną dla arabskiej panny młodej. Suknia była wykonana z kryształów Swarovskiego. Była niesamowicie ciężka i bardzo droga... Swoją przygodę z Dubajem wspominam miło. Poznałem tam inną kulturę. Zdziwiły mnie różne zwyczaje, na przykład gdy Arab żeni się z Europejką, a dzieje się to za granicą, to jego żona nie dostanie nigdy obywatelstwa Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Z drugiej strony to jednak bardzo nowoczesny kraj. Mieszka w nim wielu Hindusów, Chińczyków, Wietnamczyków, Latynosów, Australijczyków. To chyba najbardziej nowoczesny z arabskich krajów i w miarę tolerancyjny. Jednak trzeba uważać, jak się człowiek ubiera. Medalik na szyi może doprowadzić do na koniec proszę zdradzić, co nowego szykuje pan w wiosennej kolekcji? Będą dwie kolekcje, obie wykonane z dobrych tkanin. W jednej znajdą się stroje na co dzień, a w drugiej kreacje bardziej oficjalne. Przyznam, że ta druga kolekcja, w której dominuje jedwab, jest dedykowana pani prezydentowej.

Prezydent Duda o sukcesie Polski w ONZ: Przyjęta rezolucja wskazuje, gdzie szukać odpowiedzi. Jestem dumny, że to Polska zainicjowała prace nad przyjętą przez Zgromadzenie Ogólne Narodów 14 października 2020, 13:25 Ten tekst przeczytasz w mniej niż minutę Agata Kornhauser-Duda i Andrzej Duda oraz Wołodymyr Zełenski i Ołena Zełenska / PAP/EPA Krótko mówiąc: klasyka górą! Małżonka prezydenta Dudy na spotkaniu z para prezydencką Ukrainy wystąpiła w granatowym total looku. Ten sam kolory miały nie tylko spodnie i żakiet, ale także widoczny spod górnej części okrycia top, a nawet maseczka. Całość uzupełniały dodatki w kontrastowym kolorze. Ten monochromatyczny zestaw prezentował się wyjątkowo elegancko i był doskonale dopasowany do sylwetki pierwszej damy. W porównaniu z szalenie modnym białym spodnium, w którym pokazała się prezydentowa Ukrainy, stylizacja Agaty Dudy wyglądała zdecydowanie bardziej elegancko... / PAP/EPA ... Wcześniej podczas tej samej wizyty polska pierwsza dama miała na sobie z kolei płaszcz, w którym już kiedyś ją widzieliśmy. Akurat ten element jej garderoby nie jest naszym ulubionym, ale trzeba przyznać, że i w nim wyglądała całkiem dobrze. / PAP/EPA Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL Kup licencję Zobacz więcej Przejdź do strony głównej
1 Oprócz Pałacu Prezydenckiego i Belwederu, prezydent dysponuje jeszcze sześcioma rezydencjami poza Warszawą, informowały swego czasu media. Od czego czasu wiele się jednak zmieniło. Teraz to: zamek w Wiśle, rezydencja na Helu, dworek w Ciechocinku, a także willa prezydencka Promnik w Rudzie Tarnowskiej - nie ma jednak o niej już
Wiadomość, że właśnie zostaje prezydentową, przyjęła z wyraźnym niedowierzaniem. To nie pierwsza rola, w jaką weszła mimochodem i jakby bez przekonania. Tekst ukazał się w POLITYCE w marcu 2016 r. Właśnie 2 kwietnia skończy 44 lata. „Nazywam się Agata Kornhauser-Duda. Wszystko, co w życiu osiągnęłam, zawdzięczam mojemu ojcu albo mojemu mężowi” – taka odważna deklaracja pada w fabularyzowanej biografii „Pierwsza Dama Rzeczypospolitej”. Autorka, ukrywająca się pod pseudonimem Anna Nowak, była studentką w Katedrze Slawistyki UJ kierowanej przez ojca Agaty Juliana Kornhausera. Wydawca książki, reklamowanej jako pierwsze polskie political fiction, zapewnia, że informacje o przyszłej prezydentowej pochodzą z prywatnych rozmów z profesorem. Mimo to prawdy o Agacie Kornhauser-Dudzie trzeba szukać w kolejnych rolach, w których ją obsadzano. I na które – na niejasnych zasadach – wciąż musi się godzić. Rola 1. Agata Kornhauser-Duda. Dziecko opozycjonisty Jej dom jest inteligencki, po krakowsku mieszczański, ale z ducha lewicowy. Julian Kornhauser, wykładowca i poeta, nie ukrywa żydowskich korzeni. Nie kryje się też ze swoją niechęcią do komuny. U Kornhauserów – obok kolegów poetów z Nowej Fali – bywają intelektualiści, którzy razem z Julianem podpisują List 59 (protest przeciwko zmianom w konstytucji PRL), wreszcie przedstawiciele KOR. Po 1989 r. wpadają zaprzyjaźnieni dziennikarze z „Gazety Wyborczej”, „Tygodnika Powszechnego” czy „Rzeczpospolitej”, z którymi Julian na stałe współpracuje. Mimo to prasa prawicowa, która obsadza Agatę w roli bohaterskiej córy opozycjonisty, niechętnie o tym pisze. Chętnie za to przytacza, że jako dziecko została adresatką tomiku Kornhausera „Wiersze dla Agatki”. „Co się dzieje, co za rumor. Każdy przedmiot traci humor. To Agatka kaszy nie je. Cały pokój z niej się śmieje. Nawet miś pluszowy, który zwykle zły jest i ponury”. Albo przytacza inne wspomnienie przyszłej pani prezydent. Jest połowa grudnia 1981 r., ktoś dzwoni do drzwi. Dziewięcioletnia Agatka wpuszcza milicjantów. Internują ojca, a przyszła prezydentowa – jak pisze tygodnik „Do Rzeczy” – „do końca życia będzie miała przed oczami wigilijny stół ze zdjęciem taty oraz płacz domowników”. Po kilkunastu dniach internowania ojciec wraca do domu. W roli dziecka skrzywdzonego przez komunę obsadził ją również kiedyś w rozmowie z POLITYKĄ sam Andrzej Duda. To w jej domu rodzinnym szukał źródeł niechęci żony do jego aktywności politycznej. Ktoś dobrze zorientowany w sytuacji rodzinnej Kornhauserów opowiada, że w domu ciągle mieli podsłuchy, a rozmowy na tematy polityczne z dziećmi były zakazane. W swoim dorosłym domu Agata, po traumie z dzieciństwa, polityki nie chciała. W krakowskim PiS słychać, że ojciec Agaty był zniesmaczony, kiedy jej mąż politycznie związał się z partią Kaczyńskiego. A i sama partia, choć sporo pierwszej damie zawdzięcza, to jej rodzinę uważa za kłopot. W sztabie wyborczym o mało nie zwołano zespołu od zarządzania kryzysowego, kiedy okazało się, że szwagier kandydata Dudy, przychylny Zielonym, zebrał kilka podpisów potrzebnych, by zgłosić w wyborach transseksualną posłankę Annę Grodzką. Krakowskiej „Gazecie Wyborczej” Jakub mówił, że nie utrzymuje z siostrą bliskich kontaktów. Dzieli ich wiek, bo Jakub jest od siostry młodszy o 12 lat, i charaktery – ona typ germański, on bardziej otwarty. A poglądy? „Zgaduję – przyznaje Jakub Kornhauser – że jej poglądy są umiarkowane. Racjonalne i wyważone”. Rodzeństwo o polityce nigdy nie rozmawia, a w ogóle to rozmawia ze sobą sporadycznie. Rola 2. Agata Duda religijna pani domu „Gość Niedzielny”, który widzi Agatę Dudę w roli religijnej i pilnej uczennicy Jedynki, czyli I Liceum Ogólnokształcącego im. B. Nowodworskiego, nie ma wątpliwości, że przyszła prezydentowa od zawsze wiedziała, że jej przyszłość jest w domu, przy przyszłym mężu. Któremu ta „ładna, wysoka i subtelna dziewczyna” pozwala się zdobywać długo i mozolnie. Po pierwsze, co wymienia większość prawicowych tygodników, Andrzej chodzi do krakowskiej Dwójki (II LO im. Króla Jana III Sobieskiego), która od zawsze konkuruje z Jedynką. Po drugie, oboje – on student prawa, ona germanistyki – dużo czasu poświęcają nauce. Miłością do kultury i języka naszych zachodnich sąsiadów zapałała w czasach licealnych. Ojciec dostał w Niemczech stypendium i na rok zabrał ze sobą rodzinę. Po trzecie, Agatka kocha psy, a Andrzej się ich boi. Wizyty u Kornhauserów (bo para, oczywiście, nie mieszka razem przed ślubem) odpadają również ze względu na jamnika, który gryzie przyszłego prezydenta po kostkach. Widać ich za to w kościele św. Idziego. Są na każdym Triduum Paschalnym. Od czasu do czasu pozwalają sobie na chwilę oddechu, ale jeśli się bawią, to tylko „po krakowsku”, czyli chodzą na tańce do Pałacu pod Baranami. Wedle tej narracji jedyne szaleństwo, na jakie ich stać, to „szalona podróż autostopem”. Bez pieniędzy, żywiąc się chlebem z nutellą, docierają przez Holandię i Niemcy do Włoch. Od tej pory przyszły prezydent nie może patrzeć na nutellę, co różni go od przyszłej pani prezydentowej, która do dziś lubi słodkości, szczególnie czekoladę. Na szczęście – co zauważa „Do Rzeczy” – zmienia się jego podejście do psów. Znajduje sposób na jamnika Kornhauserów: kiedy musi wyjść z nim na spacer, bierze ze sobą przywiązaną na sznurku kiełbasę i wtedy czworonóg zajmuje się wędliną, a nie jego kostkami. Happy end jest więc nieunikniony. Andrzej i Agata biorą ślub 18 lutego 1995 r. w kościele Wizytek. Religijność Agata ma po matce Alicji. Obie są praktykującymi katoliczkami. Sakramentu udziela przyjaciel rodziny Dudów ksiądz Mieczysław Maliński. Młodzi sami czytają Ewangelię i „Pieśń nad Pieśniami”. Po dziewięciu miesiącach, co również podkreślają prawicowe gazety, pojawia się córka. Od tej pory już we trójkę bywają w kościele św. Idziego. W praktyce, zanim powiedzieli sobie sakramentalne „tak”, dwa miesiące wcześniej wzięli ślub cywilny. W fabularyzowanej biografii czytamy, że już wtedy Agata była w ciąży. „Rodzice Andrzeja wreszcie doprosili się, żeby ich syn wziął ślub kościelny pod koniec lutego, w przerwie semestralnej, z matką swoich przyszłych dzieci”. Prezydent w oficjalnych wypowiedziach lubi przywoływać jednak owe „narodziny równo w dziewięć miesięcy po ślubie”. Którym – nie wiadomo. Nie zdołaliśmy ustalić dokładnej daty urodzin córki Dudów. Wiadomo jednak, że za każdą kolejną rocznicę ślubu dziękują podczas specjalnie zamawianych mszy. W tym roku to będzie już po raz 21. Rola nr 3. Oddana żona i opoka Andrzeja Dudy O tym, jak naprawdę wygląda małżeństwo Agaty i Andrzeja, ludzie z ich otoczenia mówią niechętnie. Wiadomo, że ultrakatolickiej rodzinie Dudów jest nie po drodze z lewicującymi Kornhauserami. Wedle znajomych początkowo dzielą weekendy na sobotnie obiady u rodziców Agaty i niedzielne spotkania przy rodzinnym stole Andrzeja. Po jakimś czasie ten obyczaj wygasa – ale i Dudowie zaczynają żyć oddzielnie. Fakt ten odnotowuje także tygodnik „wSieci”, z uporem pokazujący Agatę jako wierną towarzyszkę życia męża stanu – podkreślając jednak, że to wszystko dla dobra i rozwoju przyszłego prezydenta. Agata częściej widuje się z rodziną męża, relacje się zacieśniają. Jej rodzice i brat nawet nie wiedzą, jak urządziła mieszkanie z Andrzejem. Nie bywają u nich w domu. I tak kiedy ona oddaje się wychowaniu córki, on żyje w rozjazdach. W jedynej rozmowie, w gazetce promującej kandydaturę jej męża (konsekwentnie odmawia wywiadów), Agata chwali męża, że „nawet jeśli w danym momencie nie ma go w domu, zawsze potrafi przez telefon udzielić niezbędnych porad”. Ci, którzy obserwowali rozjeżdżoną kampanię Dudy z bliska, z pozycji fotela w dudabusie, nie pamiętają jednak, aby ze sobą rozmawiali przez telefon. Z córką – owszem, ale nie z żoną. Dr Monika Kaczmarek-Śliwińska, autorka podręczników o kształtowaniu wizerunku i opracowań o sztuce komunikowania się, obejrzała, na naszą prośbę, kilka nagrań z kampanii: – Relacja między prezydentem a żoną wygląda na dość chłodną. Inaczej z córką – tę obdarza spojrzeniem pełnym uczucia, podziwu. W realnym życiu ona siedzi więc sama w ich 70-metrowym mieszkaniu w bloku na Osiedlu Prądnik Biały i czyta powieści Isabel Allende oraz kryminały Marka Krajewskiego. On realizuje się w kolejnych rolach wiceministra sprawiedliwości, ministra w kancelarii prezydenckiej Lecha Kaczyńskiego, posła, europosła, a w weekendy dorabia na prywatnej uczelni. Jeden z działaczy PiS przyznaje, że oni trwają w tym małżeństwie, bo każde zbudowało własny świat, żyje własnym życiem, starają się działać bezkolizyjnie. Nawet wypoczywać lubią inaczej. On uwielbia jeździć na nartach, ona lubi ciepłe kraje i dalsze wyjazdy. Do momentu przyjęcia roli kandydatki na first lady Agata nie pokazywała się publicznie, choć wiele żon innych polityków aktywnie wspiera mężów. A kiedy Andrzej wracał do domu, najpierw witał się z workami śmieci, które czekały na jego przyjazd na balkonie. Znajomi mówią, że ona tak z lekką złośliwością przypomina mu, że razem mają ciągnąć wózek z przyziemnymi domowymi obowiązkami. Szybko strzepuje z niego polityczny blichtr, którym się zachłysnął. Ale kiedy przed wyborami pojawia się zapotrzebowanie na szczęście rodzinne, najcenniejszą walutę przedwyborczą, ona z tych opowieści o workach ze śmieciami robi atut męża: „Andrzej uważa, że to nie wypada, abyśmy my, kobiety, chodziły z workami do kontenera”. Jeszcze przed wyborami na stronie internetowej prezydent in spe pisze: „Jestem szczęściarzem, mam wspaniałą i mądrą żonę”. W wywiadach podkreśla „Bardzo ją kocham”. Akurat w rolę żony kandydata Agata Kornhauser-Duda wchodzi niespodziewanie łatwo, choć wcale nie tak chętnie. Po długich namowach zgadza się na udział w krótkometrażowym serialu kampanijnym, który mógłby nosić tytuł „Szczęśliwa żona kandydata na prezydenta”. „Za moim mężem stoję ja i moja córka” – mówi podczas konwencji podsumowującej kampanię wyborczą męża. Miała zbić argumenty tych, którzy twierdzą, że za plecami Dudy stoi Jarosław Kaczyński. Zgrabnie wypowiada napisane dla niej kwestie. Prezydent Duda wielokrotnie powtarza dziennikarzom, że najchętniej jeździ do Krakowa, żeby „przy swoich dziewczynach” naładować akumulatory. A Kinga dodaje, że „tata potrafił rzucić nawet dużą ilość pracy, duże obowiązki, właśnie po to, by co roku zjawić się na jej urodzinach z bukietem kwiatów i życzeniami”. Prawicowi komentatorzy wzmacniają ten przekaz. Tomasz Terlikowski pisze o rodzinie Dudów, że to ideał młodych Polaków, którzy marzą o trwałych związkach, lojalnych małżonkach i dzieciach. A recenzująca przedwyborczy spektakl Marta Kaczyńska ocenia: „wiem, że zarówno Agata, jak i Kinga to dziewczyny z charakterem. Nie dadzą się zniszczyć”. Rola nr 4. Agata Kornhauser-Duda, pierwsza dama prezydenta Kiedy w pierwszą niedzielę wyborczą Agata zobaczyła słupki sondażowe, a ten z napisem Duda okazał się wyższy od tego z Komorowskim, nie umiała ukryć zdziwienia, wręcz niedowierzania. Andrzej dopiero upomniany – zresztą niezbyt dyskretnie – przez Beatę Szydło: „Idź, pocałuj”, podszedł do Agaty, by musnąć ją w policzek. Dla niej zaczęła się rola w serialu tasiemcu zakontraktowanym na pięć lat. Organizatorzy kampanii wyborczej przyznają, że Agata Duda jest „trudna w prowadzeniu”. Wymaga jasnych wskazówek, co i jak powinna robić, a przecież wielu sytuacji nie sposób przewidzieć. Na szczęście prawicowi scenopisarze mogą odwołać się do jej najbardziej udanej roli, czyli kariery pedagogicznej. Dyrektor Liceum nr 2, w którym od 17 lat Agata Kornhauser-Duda uczy niemieckiego, a wcześniej uczył się tu jej przyszły mąż, przyznaje, że rzadko bierze zwolnienia i nigdy nie spóźnia się na lekcje. Uczniowie dodają, że lekcja zaczyna się i kończy równo z dzwonkiem, a pani Duda jest nauczycielem wymagającym, ale sprawiedliwym. I wyjątkowo obowiązkowym, bo przez całą kampanię prezydencką nie było jej w pracy tylko przez jeden dzień. W poniedziałek, po niedzielnym sukcesie wyborczym, jakby nigdy nic się nie stało, przychodzi do szkoły. Mknie do klasy, mijając czekających na korytarzu dziennikarzy i – co podkreślają prawicowe tygodniki – witającą ją delegację nauczycielskiej Solidarności. „Agata jest bardzo energiczna, więc nie spodziewam się, że jako prezydentowa usunie się w cień” – wieszczy na łamach „wSieci” poseł PiS Adam Kwiatkowski („przyjaciel Andrzeja Dudy, znajomość przerodziła się w przyjaźń po katastrofie smoleńskiej”). Ale Agata Kornhauser-Duda, którą „Głos Niedzielny” nazywa „damą, która prezesa się nie boi”, w roli prezydentowej jest dość nijaka. Po zwycięstwie, zagłuszana okrzykami „pierwsza dama”, zapewniała: „Ja postaram się być dobrą pierwszą damą”. Na tym specyficznym urzędzie jest jednak niesamodzielna, nie ma własnego zdania, a nawet jeśli – nikomu się z nim nie zdradza. Pisze listy, które w większości zaczynają się i kończą nieomal identycznie („przyjmijcie moje uznanie i szacunek”, „życzę wspaniałych wrażeń”), wita w Pałacu Prezydenckim delegacje gimnazjalistów i ministrantów, uczestniczy w wizytach zagranicznych i podejmuje obiadami. W swojej działalności skupia się – jak poprzednie pierwsze damy – na promowaniu olimpiad specjalnych i pomocy niepełnosprawnym. Chętnie występuje też w swojej sprawdzonej roli – czyli wizytując szkoły, prowadzi lekcje niemieckiego, np. w Krościenku nad Dunajcem czy klasie menedżerskiej stołecznego liceum Goethego. Prowadzi też – pro bono – kółko języka niemieckiego w warszawskim Liceum Polonijnym. I – jak zapewnia wicedyrektor szkoły Jacek Strzałkowski – jest zawsze punktualna i świetnie przygotowana do zajęć. Ale nie wypowiada się na temat reformy szkolnictwa czy – co zarzucają jej działaczki organizacji kobiecych – zmian w ustawie o in vitro. Maria Kaczyńska miała tu więcej odwagi. Podpisała się pod apelem do polityków, aby nie zmieniać kompromisu aborcyjnego i nie zaostrzać prawa. Matka Agaty jak na katoliczkę poglądy ma dość liberalne, uważa, że kobiety mają prawo do aborcji, a śmiertelnie chorzy do eutanazji. Co myśli Agata? Nie wiadomo. Nie zmienia się też – przynajmniej na płaszczyźnie oficjalnych gestów – jej relacja z mężem. Choć dali już raz powód plotkarskim portalom do tekstów pt. „Kryzys w małżeństwie Agaty i Andrzeja Dudów?”. A więc: na kilka dni przed rocznicą ślubu para prezydencka pojawia się na Dudaskim Tłustym Czwartku. Pierwsza dama nie jest w najlepszym nastroju, co widać szczególnie wyraźnie na tle tryskającego humorem męża. Ten śmieje się, opowiada żarty, wywija z góralską gospodynią. Kiedy prosi do tańca żonę, ona stanowczo odmawia. Nieoficjalnie słychać, że to przez wymianę zdań na Twitterze. Zaczęła rzeczniczka kampanii jednego z kandydatów na prezydenta: że jeżeli Andrzej Duda przyjmie przysięgę od trzech sędziów TK, to ona zamieści w sieci zdjęcie „bez kiecki”. Dołączył się jeden z jej znajomych, wpisując na Twitterze, żeby w swoim poście oznaczyła prezydenta, bo wtedy Duda to przeczyta. Na co odezwał się sam prezydent, że „już obserwuje, uważnie :-)”. Kilka tygodni później okazało się także, że prezydent na swoim prywatnym profilu ochoczo wchodzi w twitterowe interakcje z internautkami o nickach „Karolina Wazelina”, „Foczka”, „Nuleczka”, „ruchadło leśne”. Pociesza, radzi i wysyła uśmieszki, często w nocy albo w porach obiadowych. Dochodzą głosy, że w salonikach vipowskich bez obecności kamer między pierwszą parą panuje dość lodowata atmosfera, nie uświadczy się gestów czułości i małżeńskiego wsparcia. Doświadczone eksperckie oko zauważa to też w sytuacjach oficjalnych: – Przytulenie, objęcie, wyciągnięcie dłoni czy pocałunek sprawiają wrażenie sztucznego i bardziej na potrzeby mediów niż wynikające z rzeczywistej potrzeby i odruchu osób bliskich sobie – mówi dr Monika Kaczmarek-Śliwińska. Dodaje, że nie oczekuje od pary prezydenckiej, że będą zachowywać się jak zakochane nastolatki, ale uczucia miłości i szacunku można okazywać na wiele sposobów i w polityce, nawet tej najwyższej rangi, nie byłyby one odbierane negatywnie. Symptomy tego emocjonalnego chłodu między nimi widać było też zaraz po zdetronizowaniu Komorowskich. Agata Duda długo nie chciała rozstać się z Krakowem. Nie spieszyło się jej do przeprowadzki do Pałacu Prezydenckiego. Podobno Andrzej Duda miał się nawet skarżyć, że nie najlepiej to wygląda, że on w Warszawie, a ona wciąż tam. Kiedy w czerwcu, jeszcze przed zaprzysiężeniem, bohatersko podnosił z ziemi hostię na mszy przy Świątyni Opatrzności Bożej, jej przy tym nie było. Za to kiedy się pojawia, wzbudza zachwyty specjalistów od mody. Zbiera dobre noty za prezencję. Z powodu tego, jak się ubiera, i jej prezencji jest zresztą nazywana polską Claire Underwood. Akurat w tej roli sprawdza się idealnie i czuje się wyjątkowo dobrze. Chętnie korzysta z zaplecza tzw. biura prezydentowej, gdzie pomagają jej ci sami ludzie, którzy organizowali działalność jej poprzedniczki. Stara się może nawet nadmiernie. Według swojego otoczenia czasami pojawia się w szpilkach tam, gdzie akurat nie powinna. – Pani prezydentowa z pewnością potrafi wykorzystywać swój nauczycielski atut. Nawet jeśli jej pierwsze wypowiedzi publiczne ujawniały stres – mówienie zbyt podniesionym głosem, nienaturalne patrzenie w bok, obserwowanie męża, jak gdyby szukała potwierdzenia swoich słów, czy dość nerwowy śmiech – to szybko wyeliminowała wiele z wymienionych błędów – ocenia ekspertka od komunikacji. Pierwsza dama ubiera się u Polaków – w Mario Menezzi, prowadzonym w warszawskim Wawrze przez projektanckie małżeństwo Pieniaków, i działającej w Ozorkowie firmie odzieżowej Modesta. Ma poczucie, że była mocną kartą męża w grze o prezydenturę. Wygląda to trochę tak, jakby postanowiła dobrze wykorzystać prawie pięć najbliższych lat skazania na Pałac. Ktoś opowiada, że choć Agacie nie leży ocieplanie wizerunku męża, kontrowersyjnego prezydenta, to postanowiła wykorzystać przywileje pierwszej damy i „mieć z tego trochę przyjemności”. Tymczasem do grona warszawskich urzędniczek dołączyła niedawno serdeczna koleżanka Agaty ze szkolnej pracy, matematyczka. Ma pomagać pani prezydentowej. Być może to lek na warszawską samotność pierwszej damy. Tak się stało we wrześniu 1939, kiedy to rząd polski zmuszony był opuścić terytorium kraju, kierując się do Francji przez Rumunię, gdzie został jednak internowany. Wtedy też prezydent RP Ignacy Mościcki desygnował swojego następcę – Władysława Raczkiewicza , przebywającego już we Francji.
Odpowiada za styl Agaty Dudy. Paweł Kuzik, młody projektant z Łodzi, dostarcza ubrania do Pałacu Prezydenckiego. Zanim sprzedał żonie prezydenta sukienki i płaszcze, musiał przejść skrupulatną kontrolę BOR. - Myślałem, że prawdopodobieństwo trafienia szóstki jest wyższe niż to, że moimi projektami zainteresuje się pani prezydentowa - mówi Kuzik. - Wszystko zaczęło się od maila. Nie od razu zorientowałem się, kto jest nadawcą. Dziewczyna pytała, czy jest możliwość przymierzenia moich ubrań w Warszawie. Cóż, nie mam tam butiku - tak zaczyna się historia Pawła Kuzika, młodego projektanta z klientką okazała się Kinga Duda (córka Andrzeja i Agaty Dudy). Nie zniechęcił jej brak atelier w stolicy i odwiedziła Pawła Kuzika w domu, którego część wydzielił na pracownię. Obejrzała, kupiła parę rzeczy - a sukienki okazały się na tyle ładne, że niedługo później zakupy postanowiła zrobić jej mama - Agata Kornhauser-Duda. Innymi słowy: Pierwsza w obstawie Biura Ochrony Rządu. Agenci skrupulatnie sprawdzili, czy w pracowni nie grozi jej żadne niebezpieczeństwo. Kupiła kilka sukienek i płaszczy. Były to rzeczy zarówno z regularnej kolekcji, jak i projektowane na zamówienie. W Pałacu Prezydenckim tylko polska modaOd tego czasu jest stałą klientką projektanta, ale nie przyjeżdża osobiście. Kontaktuje się z Pawłem Kuzikiem przez internet. Gdy wychodzi nowa kolekcja, on przesyła jej zdjęcia, ona na spokojnie wybiera. Pani prezydentowa uchodzi za bardzo wdzięczną modelkę - wysoka, szczupła, proporcjonalna. Prezentuje nienaganny, elegancki styl - a zamiast szaleć na zakupach w Mediolanie, ubiera się w polskich firmach i to wcale nie tych, które stać na drogie kampanie Pani prezydentowa stawia na promocję osób, w których dostrzega potencjał, ale nie potrafią się przebić. Nie jest jednak blogerką, nie oznacza na profilu na Facebooku, że dziś ma bluzkę z pracowni X, a spódnicę z Y - mówi Kornhauser-Duda w ogóle chętnie ubiera się w Łodzi i okolicach, tylko że do tej pory były to rozpoznawalne Modesta z Ozorkowa i Dom Mody Teresy Kopias z Łasku. To, że zainteresuje się ubraniami, które wyszły spod ręki nikomu nieznanego trzydziestolatka, to jednak scenariusz zupełnie Archiwum prywatne- Myślę, że prawdopodobieństwo trafienia szóstki jest wyższe niż to, że moimi projektami zainteresuje się pani prezydentowa – mówi trwa od roku. Nic nie szkodzi, że Pierwsza Dama jest jedyną kojarzoną z partią rządzącą klientką, którą ubiera młody projektant. Złośliwości i tak się zdarzają. "Następnym razem poproś Kingę, by przypomniała ojcu, czym jest Konstytucja" - napisał ktoś w komentarzu na jego profilu społecznościowym. No i insynuacje, że coś musiał dać, by nawiązać współpracę z Pałacem Prezydenckim. Bo inaczej to przecież niemożliwe."Dofinansowanie? Przecież to niedochodowy biznes!"To, że został doceniony przez kogoś tak ważnego, traktuje jako nagrodę za lata ciężkiej, mozolnej pracy. Nikt w rodzinie nie zajmował się modą. On sam zaczynał przygodę z szyciem jako dziecko - od wykrojów z "Burdy" i jakichś pierwszych prób szycia dla bliskich. Po maturze zdecydował się na studiowanie projektowania odzieży, ale nie na ASP, lecz prywatnej uczelni. - Myślę, że gdybym wybrał Akademię Sztuk Pięknych, dziś nie byłbym tu, gdzie się znajduję. Ta szkoła mocno ukierunkowuje i ogranicza, bo trzeba trafić w gusta profesorów. Można wtedy zatracić autentyczność i własny styl - współpracował z innymi projektantami, ale marzeniem było budowanie własnej marki. Mogłoby się wydawać, że Łódź, która ma fantastyczne tradycje włókiennicze, jest idealnym do tego miejscem. Tymczasem przyszło duże Chciałem pozyskać dofinansowanie na wyposażenie pracowni. W urzędzie pracy odmówili mi wsparcia, argumentując, że firm szyjących ubrania jest już na rynku za dużo, a ludzie nie są zainteresowani kupowaniem ubrań wprost od projektantów. Że to nie ma szans powodzenia - uznać przegraną z sieciówkami i grzecznie szukać pracy w którejś z nich - albo walczyć o marzenia. W tamtym okresie pojawiła się możliwość pracy w Dubaju. Zjednoczone Emiraty Arabskie to specyficzny rynek. Mieszkają tam ludzie z całego świata, więc projekty muszą trafiać w różne gusta. Nie projektowałem tam masówki, ale realizowałem indywidualne zamówienia - mówi roku wrócił do Polski i zaadaptował część rodzinnego domu na pracownię. Jest skromnie. Na środku duży stół, ze dwie maszyny do szycia, na wieszakach kilkanaście sukienek i bluzek. Więcej miejsca nie trzeba, bo nikt - poza Pawłem - nie kreci się na co dzień po Archiwum prywatnePo mieście szwaczek i krawców pozostały tylko wspomnienia- Nikogo nie zatrudniam. Chciałbym, bo pracy jest bardzo dużo. Jeśli akurat nie szyję, to odpowiadam na maile klientek, wrzucam zdjęcia do internetu, przygotowuje wysyłkę. Chciałbym mieć kogoś do pomocy, bo całe swoje życie osobiste poświęciłem tej pracy. Ale niestety, nie stać mnie jeszcze, by zatrudnić pracownika – pieniędzy to nie jedyny powód. Drugi - to, że nie bardzo jest kogo zatrudniać. Kiedyś region łódzki ubierał całą Polskę, a dziś zwyczajnie nie ma komu zlecać szycia. Szkoły zawodowe zamknięto, więc firmy muszą albo uczyć szwaczki od podstaw, albo zatrudniać panie, które wprawdzie w zawodzie zaczynały 20 czy 30 lat temu, ale przez ten czas "wyspecjalizowały się" w bardzo mechanicznym przeszywaniu ubrań. - Nie mogę zatrudnić szwaczki, która wprawdzie przez lata siedziała przy maszynie, ale dostawała paczkę sukienek i na akord szyła ten sam krój. Ja z każdego wzoru robię tylko kilka egzemplarzy, więc trzeba znać różne techniki i szybko się przestawiać – Archiwum prywatneSzwaczek brakuje w całym kraju. W Łodzi powstał ciekawy paradoks: jeszcze do niedawna w urzędach pracy zarejestrowanych było jednocześnie po kilkaset pań o takich kwalifikacjach, a jednocześnie firmy nie były w stanie zrekrutować pracowników. Powodem jest właśnie niedostosowanie umiejętności pań do wymogów dzisiejszego rynku mody, który wymaga szybkości działania (bo dużo zleceń), precyzji i dużo w służbie modzieO ile znalezienie zdolnej (i chętnej do pracy) szwaczki jest wyzwaniem ("A gdy już się uda, to firma traktuje taką panią jak sztabkę złota" - zapewnia Paweł), tak nawiązanie współpracy z konstruktorem już w ogóle graniczy z cudem. A bez dobrej konstrukcji sukienka czy płaszcz nie ma prawa dobrze leżeć i niezależnie od tego, jak efektownie będzie się prezentował projekt na kartce to ta brakująca część w łańcuchu tworzenia ubrań, o której większość ludzi nie ma pojęcia. Jego rola zaczyna się, gdy projektant rozrysuje już swój pomysł i trzeba go urzeczywistnić. Patrzy, gdzie powinny iść cięcia i szwy, a na podstawie wyliczonych wartości tworzy siatkę Konstrukcja to nic innego jak matematyka. Człowiek to jest bryła, którą chcemy w coś oblec. Trzeba więc uwzględnić proporcje człowieka, wiedzieć, jak zachowują się różne tkaniny. To są podstawy, moim zdaniem nie można nie mieć o tym pojęcia i szyć na wyczucie, bo ubranie nie będzie dobrze leżało – tłumaczy Archiwum prywatneCoś o tym wie, bo w swojej firmie robi wszystko: projektuje, konstruuje, kroi, szyje. Bo jak nie można pozwolić sobie na pracownika, to trzeba robić wszystko. Pytam, jak radzą sobie inne firmy, które nie mają przywileju korzystania z usług konstruktora. - Znajomy opowiedział mi, że wszedł kiedyś do pracowni i widzi, że na stole leży właściciel firmy. Żona odrysowuje go na kartonie – i na tej podstawie robili konstrukcje spodni – sięgają po jeszcze prostsze rozwiązania: kupują ubrania od konkurencji, rozpruwają i sprawdzają, co i jak jest mody nie znosi próżniPowszechnie uważa się, że praca w atelier to blichtr, niezobowiązujące plotki z klientkami i duże pieniądze. Pewnie są projektanci, którzy mają taki komfort pracy, ale większość uroczyste gale z czerwonym dywanem ogląda tylko w internecie, bo na co dzień pochłania ich walka o przetrwanie Działam na rynku od 2010 r. Wtedy nie był on jeszcze tak przesycony, jak obecnie, łatwiej było zaistnieć. Myślę, że projektanci, którzy zaczęli działać później, mają o wiele ciężej niż ja, bo dziś znacznie trudniej się wybić - przyznaje od kilku lat wyraźnie widać, że Polki nie trzymają się kurczowo sklepów sieciowych i coraz chętniej kupują ubrania w małych pracowniach, wciąż trudno się utrzymać. Kuzik mówi, że konkurencją są nie tylko popularne sklepy, które potrafią wyżyłować ceny, do minimum ograniczając wysokość wynagrodzeń pracowników i oszczędzając na materiałach, ale też pseudoprojektanci. Rozumie przez nich ludzi, którzy pracowali w firmach odzieżowych, a odchodząc, powynosili stosowane przez nie formy i konstrukcje. Utworzyli swoje marki, w których bez skrępowania sprzedają coś, na co pracował sztab ludzi u poprzedniego To nie ma nic wspólnego z prawdziwym projektowaniem. To kopiowanie - mówi bez Archiwum prywatneZresztą kopiowanie jest w branży na porządku dziennym. Biorąc pod uwagę, że nowe wzory są wprowadzane na sklepowe półki nieustająco, zwyczajnie brakuje czasu, by projektanci mogli spokojnie opracowywać kolejne kolekcje. Czytaj też: Polska moda podbija światKuzik opowiada, że któregoś dnia odebrał telefon od znajomej, która zapytała, czy projektuje dla jednej z popularnych łódzkich sieciówek. - Nie, nigdy - odpowiedział. Pytanie było jednak zasadne, bo w najnowszej kolekcji znajdowała się sukienka prawie identyczna jak ta, którą sprzedawał pod swoją marką kilka miesięcy wcześniej. Gdy sytuacja się powtórzyła i firma znów skopiowała projekt, Paweł po prostu do niej Zapytałem, czy kojarzą moje nazwisko. Oczywiście, nie mieli pojęcia. Mówię, że to dziwne, skoro regularnie kopiują moje pomysły. W odpowiedzi usłyszałem, że przecież projektanci muszą skądś czerpać inspiracje - relacjonuje.
Prezydent Andrzej Duda w rozmowie z korespondentem "Faktów" TVN w Stanach Zjednoczonych Marcinem Wroną mówił o między innymi o przebywających w białoruskim areszcie działaczach polskiej
Nie milką echa wizyty Melanii i Donalda Trumpów w Warszawie. Pierwsza para USA spotkała się oczywiście z Andrzejem Dudą oraz jego małżonką, Agatą Kornhauser-Dudą. Panie zachwyciły stylizacjami, choć sukienki, które wybrała pierwsza dama Ameryki oraz Ivanka Trump wywołały dosyć duże kontrowersje. Wiadomo już, jaką strategię przyjęła Agata Kornhauser-Duda na czas wizyty pierwszej pary USA i jak udało jej się zaskoczyć Melanię Trump! Polecamy też: Jak zaprezentowały się Pierwsze Damy? Zobacz dzisiejsze stylizacje Melanii Trump i Agaty Dudy! Agata Duda i Melania Trump w Polsce Agata Kornhauser-Duda przed wizytą Melanii Trump w Warszawie zadbała o to, by dowiedzieć się, co będzie miała na sobie pierwsza dama Ameryki. Mówi się, że chciała w ten sposób pozwolić błyszczeć żonie Donalda Trumpa. Na spotkanie zatem wybrała dopasowaną, amarantową garsonkę (spódnicę, top i marynarkę) niszowej polskiej firmy. Kreacja pochodzi z najnowszej kolekcji i nie jest jeszcze dostępna w sprzedaży. Kontrowersje wokół stylizacji Melanii Trump i Ivanki Trump Stylizacje obu pierwszy dam były szeroko dyskutowane w mediach: zarówno polskich, jak i zagranicznych. Choć oceniano je raczej pozytywnie, nie obyło się bez kontrowersji. Melanii Trump zarzucono, że ubrała się zbyt swobodnie i niestosownie do okoliczności (odkryte ramiona, jaskrawe kolory i wzory) przy okazji wizyty na placu Krasińskich, na którym znajduje się Pomnik Powstania Warszawskiego. Ivanka Trump z kolei została skrytykowana za utrzymaną w podobnym stylu (dopasowana biało-niebieska sukienka w różyczki z odkrytymi ramionami) stylizację, którą zaprezentowała przy Pomniku Bohaterów Getta. Polecamy też: Melania i Ivanka Trump już po wizycie w Polsce. Wyglądały pięknie, ale zostały skrytykowane. Dlaczego? Czy Agata Konrhauser-Duda ma stylistę? Jak twierdzi tygodnik "Rewia", pierwsza polska dama nie korzysta z pomocy stylistów, czym zaskoczyła Melanię Trump! "Prezydentowa ubiera się sama. Co więcej, jest w tym względzie bardzo oszczędna i wcale nie wydaje fortuny na kreacje! Śledzi bieżące trendy w modzie, czyta zagraniczne magazyny, obserwuje pokazy i stawia tylko na polskie marki", podkreśla magazyn. Dodaje, że przed wizytą amerykańskiej pary prezydenckiej zrobiła zakupy u krawcowej z podwarszawskiego Józefowa. Gdy prawda wyszła na jaw, Melania Trump nie kryła zdziwienia. "Melania Trump podczas wizyty w Polsce dowiedziała się o tym, że nasza pierwsza dama radzi sobie bez stylistów i stawia tylko na rodzime firmy modowe. Była zaskoczona, ale… spodobało się jej takie podejście", przekonuje tygodnik. Polecamy też: Agata Kornhauser-Duda obchodzi dziś 45. urodziny. Przyglądamy się stylowi polskiej Pierwszej Damy! Marki, które nosi Agata Kornhauser-Duda Prawdą jest, że Agata Kornhauser-Duda śledzi bieżące trendy i stawia na ubrania polskich marek. Jednak specjaliści z branży modowej podkreślają, że Dariusz Pieniak, który jest współzałożycielem marki Mario Me nezi, to ktoś więcej niż tylko projektant i właściwie można go uznać za bliskiego doradcę pierwszej damy w kwestiach ubioru. Agata Kornhauser-Duda kupuje również stroje w przedsiębiorstwie konfekcyjnym "Modesta" w podłódzkim Ozorkowie oraz u Teresy Kopias. Marki te oferują stylizacje w stosunkowo niskich cenach: sukienki marki Modesta to ok. 300-600 zł, bluzki 200-300, a żakiety 400- 500 zł. Kreacje Mario Menezi są droższe - koszt sukni to ok. 2-4 tys. zł, ale ubrania tej marki Prezydentowa zakłada na wyjątkowe okazje. W naszej galerii przypominamy stylizacje Agaty Kornhauser-Dudy i Melanii Trump z Warszawy. Polecamy też: Czy Melania Trump zostanie nową ikoną mody? Zobaczcie jej stylizacje podczas podróży po Europie!

Tak, uważam, że tak powinna ubierać się prezydentowa Tak, zazwyczaj ubiera się bardzo ładnie, czasem zdarzają się wpadki - jak każdemu Nie mam zdania na ten temat

Jedna słynęła z elegancji, druga była... nudna. Oto styl pierwszych dam w Polsce Pierwsze damy nie pełnią żadnej oficjalnej funkcji, która miałaby realny wpływ na politykę czy sprawy międzynarodowe. Jednak wszyscy obserwują każdy ich krok i analizują, szczególnie w odniesieniu do kreacji, w jakich pokazują się publicznie. Każda z kolejnych pierwszych dam RP miała odmienny styl. Jaki? Przyjrzeliśmy się im. 16 Zobacz galerię Paweł Wrzecion / MW Media Danuta Wałęsa nie czuła się dobrze w roli pierwszej damy RP, a jej stroje często były eksperymentem z niekoniecznie dobrym efektem Jolanta Kwaśniewska od zawsze miała zacięcie modowe, ale nie ustrzegła się wpadek w czasie bycia pierwszą damą "Lubię polskie rzeczy, które podobają się innym pierwszym damom" - przyznała Maria Kaczyńska w jednym z wywiadów Stroje Agaty Dudy sprawiły, że internauci niekiedy przyrównywali jej styl do tych, które prezentowały księżna Diana lub Claire Underwood z serialu "House of Cards" Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej W połowie września prezydent Andrzej Duda wraz z małżonką odbyli wizytę w Rzymie, gdzie spotykał się z prezydentami państw Grupy Arraiolos. Część mediów nie relacjonowała spotkań czy rozmów głowy państwa, a skoncentrowała się na stroju Agaty Kornhuser-Dudy. Pierwsza dama w czasie wizyty w galerii Borghese i zaprezentowała się w sukni, którą zdobiły ogromne kwiaty. Kreacja polskiej pierwszej damy wyraźnie wyróżniała się na tle stonowanych stylizacji żon innych prezydentów. Strój Agaty Dudy dla niektórych był zbyt krzykliwy, a dobór kreacji nazywano nawet wpadką. Agata Duda w Rzymie Sposób ubierania się pierwszych dam jest tematem nieoczywistym, ponieważ z jednej strony protokół dyplomatyczny przekazuje wiele zasad savoir-vivre odnoszących się do spotkań, wizyt, bankietów, kolacji i innych sytuacji na szczeblu międzynarodowym. Jednocześnie w Polsce w budżecie Kancelarii Prezydenta na próżno szukać pozycji "stroje" w odniesieniu do małżonki prezydenta. Na dodatek funkcja pierwszej damy w naszym kraju nie wiąże się z żadnym wynagrodzeniem. Agata Duda często korzysta z pomocy projektantów i stylistów, którzy doradzają jej, w jaki sposób ubrać się stosownie do okazji. Z kolei niektóre firmy nieodpłatnie przekazują też egzemplarze ze swoich kolekcji do dyspozycji pierwszej damy. W przeszłości żony prezydenta musiały za własne pieniądze i na własną rękę uzupełniać swoją garderobę o niezbędne kreacje. Jak im to wychodziło? Czy Jolanta Kwaśniewska, Danuta Wałęsa, Anna Komorowska miały swój niepowtarzalny styl? W jaki sposób oceniali go eksperci? Postanowiliśmy sprawdzić. Resztę artykułu znajdziesz pod materiałem wideo: Styl pierwszych dam. Jak się ubierały? 1/16 Styl Danuty Wałęsy Danuta Wałęsa w 1990 r. z żony opozycjonisty i laureata Pokojowej Nagrody Nobla stała się pierwszą damą RP. Jej nowa rola musiała znaleźć odzwierciedlenie w strojach. Żona Lecha Wałęsy przed 1990 r. była skromna i nie próbowała wyróżniać się w tłumie. "Na zdjęciach z lat 70. widać młodą i ładną dziewczynę z krótko obciętymi włosami. Moda tamtych lat niestety była brzydka. Ubrania Danuty Wałęsy są przede wszystkim praktyczne i proste, zresztą wtedy Wałęsowie nie mieli na nie pieniędzy. W późniejszych latach pani Wałęsowa często nosiła kostiumy, czyli prostą spódnicę z żakietem, w ciemnych kolorach do białej bluzki. W miarę upływu czasu wkładała pastelowe kostiumy z matowej lub błyszczącej tkaniny z bluzkami o ton jaśniejszymi" - pisał o jej kreacjach stylista Krzysztof Łoszewski w książce "Pierwsze damy III RP". 2/16 Styl Danuty Wałęsy Danuta Wałęsa w kolejnych latach zmieniała swój styl. Wprowadzała kolory, a także starała się nosić odważniejsze kroje. Nie zawsze z powodzeniem. Tomasz Jacyków stwierdził w rozmowie z WP, że "pani Wałęsa nie była w stanie absolutnie podjąć rękawicy związanej z nową rolą". "Czuła się potwornie niezręcznie w nowych garsonkach i dziwnych kapeluszach" - dodał. 3/16 REKLAMA 4/16 Styl Danuty Wałęsy Danuta Wałęsa po zakończeniu prezydentury męża mogła odpocząć od życia na świeczniku i mogła zająć się swoją prezencją. W ostatnich latach możemy obserwować dużą zmianę żony Lecha Wałęsy, która ubiera się stylowo i elegancko. 5/16 Styl Jolanty Kwaśniewskiej Jolanta Kwaśniewska nie miała łatwego zadania, jeśli chodzi o swoją rolę u boku prezydenta. Pierwsza dama RP miała zacięcie modowe i interesowała się nowinkami oraz trendami. Starała się także korzystać z porad projektantów, które nie zawsze były trafione. 6/16 Styl Jolanty Kwaśniewskiej Żona Aleksandra Kwaśniewskiego musiała wielokrotnie całkowicie samodzielnie dbać o własną stylizację. "Wszyscy oczekują, że pierwsza dama będzie godnie reprezentowała kraj, prasa ocenia jej ubiór czy fryzurę. Ta presja nie jest łatwa. Pewnie nie uwierzycie, ale będąc małżonką prezydenta, sama płaciłam za wszystkie ubrania, sama się czesałam i robiłam makijaż" - przyznała w wywiadzie dla "Wprost". 7/16 Styl Jolanty Kwaśniewskiej Jolanta Kwaśniewska była nierzadko zmęczona zainteresowana jej kreacjami, ale także nawet fryzurami. W jednym z wywiadów zdradziła, że dochodziły ją słuchy, że określano ją mianem "Hillary Clinton wschodu". "Zawsze byłam nieszczęśliwa, że prezydentowa tak bardzo jest obserwowana, że w tych mundurkach spędziłam 10 lat. Ubierałam się wbrew sobie, ponieważ tak naprawdę te kostiumiki, takie sukienusie, to nie jest to, co kocham. Dobrze się czuję w sportowej elegancji, lubię ubrać się z takim zadziorem, i czasem tak się ubieram" - stwierdziła za to w programie "Siła kobiet". 8/16 Style Marii Kaczyńskiej mwmedia / MW Media Maria Kaczyńska była dużą zmianą w porównaniu z Jolantą Kwaśniewską. Jej styl był przejawem podejścia do życia - żona Lecha Kaczyńskiego lubiła otaczać się eleganckimi, ale nie krzykliwymi przedmiotami. Wielu stylistów podkreślało, że Maria Kaczyńska reprezentowała styl chanelowski. 9/16 Style Marii Kaczyńskiej Marek Ulatowski/mwmedia / MW Media Nie próbowała szukać nowoczesnych strojów. Od zawsze, jeszcze na długo przed prezydenturą jej męża, stawiała na stonowaną elegancję. "Nie mam czasu na zabawę w makijaże. Od lat mam tę samą fryzjerkę" - przyznała w jednym z wywiadów. Wybierane przez Marię Kaczyńską kreacje nie były kosztowne, a mimo to były efektowne i świetnie odpowiadały okolicznościom, w których w danym momencie znajdowała się pierwsza dama. "Lubię polskie rzeczy, które podobają się innym pierwszym damom" - zdradziła kiedyś. 10/16 Style Marii Kaczyńskiej Marek Ulatowski/mwmedia / MW Media Styl Marii Kaczyńskiej był doceniany przez stylistów. Tomasz Jacyków w wywiadzie dla WP stwierdził wprost, że żona Lecha Kaczyńskiego była "uosobieniem godności i elegancji". "Maria Kaczyńska nie popełniła żadnej gafy, miała świetnie skrojone sukienki, doskonałe kostiumy, stosowne ubrania" - dodał kontrowersyjny stylista. 11/16 Style Anny Komorowskiej Piotr Andrzejczak / MW Media Anna Komorowska przyjęła sposób bycia pierwszą damą zbliżony do tego, jaki realizowała Danuta Wałęsa, dlatego jako żona Bronisława Komorowskiego była kilka kroków za mężem. W sposobie ubierania się była wierna swojemu stylowi, który był dopasowany do jej sylwetki. 12/16 Style Anny Komorowskiej mwmedia / MW Media Była wierna stylowym garsonkom i spodnium, nosiła spódnice i sukienki o bezpiecznej długości. Wybierała zazwyczaj stonowane kolory, które niekiedy przełamywała dodatkami w odważniejszych barwach. 13/16 Style Anny Komorowskiej Marek Ulatowski/mwmedia / MW Media Pierwsza dama przełamywała stonowane kolory i bezpieczne spodnie gustownymi chustami, szaliczkami, a także naszyjnikami z dużymi wisiorami. Styliści doceniali styl Anny Komorowskiej, mówiąc, że był dobrze dopasowany do sylwetki kobiety, zaś ciemne kolory dopełniały eleganckiego wizerunku. 14/16 Style Agaty Dudy JAROSLAW ANTONIAK/MWMEDIA GDYNIA / MW Media Agata Duda może pochwalić się szczupłą sylwetką, dzięki czemu może wybierać do woli w kreacjach. Zazwyczaj gustuje w odpowiednio skrojonych kompletach, garsonkach oraz spódnicach. 15/16 Style Agaty Dudy MW Media Obecna pierwsza dama w trakcie kampanii wyborczych pozwalała sobie także na nieco mniej oficjalne kreacje, a także nierzadko prezentowała się strojach w biało-czarnych kombinacjach. Od samego początku Agata Duda stara się unikać dodatków - zarówno tych drobnych, jak i większych, które miałyby odciągać uwagę od zgrabnej sylwetki, eleganckiej stylizacji lub schludnej fryzury. 16/16 Style Agaty Dudy MW Media Styl Agaty Dudy, która korzysta z porad stylistów oraz projektantów mody, sprawił, że w internecie pojawiły się porównania pierwszej damy do księżnej Diany, a także Claire Underwood, żony głównego bohatera amerykańskiego serialu politycznego "House of Cards". O ile styl Agaty Dudy był niejednokrotnie chwalony w "Wiadomościach" TVP, to znawca mody - dziennikarz Michał Zaczyński - nie podzielał tego zachwytu. "Styl naszej pierwszej damy nawet koło mody nie leży. Jej stroje są nieciekawe. To tylko eleganckie kostiumy, garsonki jak dla urzędniczki" - stwierdził w rozmowie z "Faktem". Data utworzenia: 10 października 2021 14:00 To również Cię zainteresuje Jeśli sondażowe wyniki wyborów się potwierdzą, któraś z prezydenckich siedzib będzie miała nowego lokatora. Która? Wciąż nie wiemy, czy Andrzej Duda pójdzie w ślady Bronisława Duda: W Polsce prawa człowieka spełniają międzynarodowe standardy. Natomiast prezydent Gitanas Nauseda po spotkaniu z Dudą lakonicznie napisał na Facebooku: "Bez wątpienia, jak przystało RcbE.
  • 0f9qfz698c.pages.dev/7
  • 0f9qfz698c.pages.dev/99
  • 0f9qfz698c.pages.dev/41
  • 0f9qfz698c.pages.dev/55
  • 0f9qfz698c.pages.dev/34
  • 0f9qfz698c.pages.dev/11
  • 0f9qfz698c.pages.dev/64
  • 0f9qfz698c.pages.dev/20
  • gdzie ubiera się prezydentowa duda